Nasza enklawa spokoju.
Ile razy w życiu buduje się dom? Podobno raz, więc jeśli to prawda to należy tę okoliczność udokumentować!
W samym Poznaniu mamy ładne, dość duże mieszkanie, ale pęd miasta, hałas dobiegający zza okien osiedlowego m4, stres życia codziennego i wiele innych czynników dołujących, spowodowało nieodpartą chęć posiadania małej enklawy spokoju. Miejsca, w którym pozbieranie myśli będzie czymś banalnie prostym, a kontakt z naturą sprawi, że będziemy żyć pół roku dłużej.
Po długich poszukiwaniach, w sierpniu 2009 roku znaleźliśmy takie miejsce.
Działka nie jest idealna, ale trzeba było przed jej kupnem wiele spraw przewartościować. Marzenie- dom z widokiem na jezioro lub morze, w otulinie lasu, bez sąsiadów i brzęczenia ich kosiarki. Rzeczywistość- działka z widokiem na jezioro lub morze-koszt 300 000-800 000 zł, włamania i ciągły strach. Cóż, zimna kalkulacja i mamy działkę 700 m2, 100 000 zł, ok. 25 km od Poznania, w puszczy, na niej piękny starodrzew, cudowni sąsiedzi, na których zawsze można liczyć, krystalicznie czyste powietrze, trzy jeziora do wyboru ok. 10 min spacerkim od domu każde i fenomenalne tereny do aktywnego wypoczynku.
24.09.2009 r., w moje urodziny podpisaliśmy umowę i tym samym bank, w którym braliśmy kredyt, stał się tymczasowym posiadaczem naszego miejsca na ziemi.